- Klaso! Klaso! Spokój! - moja wychowawczyni, pani Brown krzyczała na klasę. Właściwie mówię krzyczała, ale jestem przekonana, że słyszałam chomiki głośniejsze niż ona.
- Dziś jest bardzo specjalny dzień - uśmiechnęła się - mamy nowego ucznia.
Jęknęłam do siebie. Świetnie. Jedyne czego potrzebujemy to nowa osoba. Założę się,że byłaby to nowa dziewczyna, która złapała by się w sprytną pułapkę, którą jest Layla Gordons. Nasza wspólna historia jest dość długa.
Jak tylko rozpoczęłam naukę w szkole, zawsze czułam się lepiej przy chłopcach i moim najlepszym przyjacielem od czwartego roku życia był chłopak, który nazywał się Justin Bieber. Byliśmy w jednej klasie i był on moim partnerem w malowaniu palcami, ale byliśmy tą dwójką, która zawsze gdy kończyła pracę większość farby miała na sobie. Dzieliliśmy się przekąskami, lunch'ami, kartonikami z sokiem. Udawaliśmy superbohaterów w ogrodzie, a gdy się ściemniało wracaliśmy do mnie do domu i budowaliśmy ford z poduszek. Bronił mnie, gdy Layla była swoim zwyczajnie zjadliwie złośliwym ja. Zasadniczo był taki dla mnie, tak długo jak pamiętam, bo byliśmy jak brat i siostra. W sumie skończyło się to trzy lata temu. Zawsze był dobry w śpiewaniu, ale potem został odkryty na YouTube i podpisał umowę z wytwórnią Ushera. W tym czasie byłam na wakacjach w Europie i nie mogłam się doczekać by wrócić i porozmawiać z nim o tym. Ale gdy tylko wróciłam jego już nie było. Wyprowadził się do Atlanty bez wcześniejszego pożegnania mnie. Byłam załamana. Byliśmy przyjaciółmi przez 10 lat i nagle opuścił mnie, bez powiedzenia, gdzie będzie mieszkał, jaki jest jego nowy numer, nic. Oczywiście widziałam go w telewizji, na twitterze w magazynach itd. Zobaczyłam zarozumiałą dziewczynę, wykorzystującą nadmiernie romantycznego kretyna. Został porównany do wspaniałego przyjaciela, którego znałam i za którym bardzo tęskniłam.
Czy wspominałam, że wyjechał tydzień przed rozpoczęciem nauki w liceum?
Chłopak sprawił, że Layla użyła tego przeciwko mnie. Znała mnie jako dziwną, samotną dziewczynę zanim jeszcze postawiłam stopę w szkole. Zawsze nienawidziła tego jak odmienna byłam. Dlatego, że wolałam conversy od szpilek, bluzy zamiast koszulek z wielkimi dekoltami, w których można było zobaczyć swoje sutki i w zasadzie nie chciałam być blond stereotypową lalunią, którą każdy w tym małym, głupim mieście chciał być. To sprawiło, że stałam się dziwna. Dlatego spędziłam samotnie wszystkie lata liceum. Świetnie prawda? Ale wróćmy do historii.
Osunęłam się na moim krześle. Na prawdę nie potrzebowałam nikogo więcej, aby doszedł do małej załogi Layli, która czerpała wiele przyjemności z dręczenia mnie. Chciałam jej przywalić, ale nie mogłam z prostego powodu. Brała lekcje boksu odkąd skończyła 6 lat, to był najwyraźniej jej ukryty talent.
Nagle zauważyłam coś, co sprawiło, że moje serce przestało bić. Jedyne wolne miejsce w całej klasie było obok mnie. Uh oh. Nie zbyt dobrze radzę sobie z nowymi ludźmi. Jestem bardziej nieśmiałą, niezręczną, odwracającą się w drugą stronę i nie zaczynającą konwersacji dziewczyną. Chyba, że to była jakaś normalna dziewczyna, w zasadzie to nawet nie było ważne czy to dziewczyna czy chłopiec - dopóki nie był to zadufany w sobie footbolista albo jakaś blond lalunia, tylko ktoś normalny. Bo Bóg wie, że naprawdę potrzebuję przyjaciela.
Byłam zajęta biciem się z własnymi myślami, dlatego nie zauważyłam, jak nowa osoba weszła do klasy i przeszła obok mnie. Moja wewnętrzna rozmowa została przerwana przez głuchy odgłos, gdy ten ktoś usiadł przy mnie. Wbrew sobie odwróciłam się naokoło by popatrzeć na nich z serdecznym uśmiechem na twarzy, ale gdy tylko go zauważyłam mój uśmiech został zdarty. Czułam złość, krzywdę, wstręt, zażenowanie, zmieszanie i odrobinę radosnego podniecenia. Wszystko w jednym czasie.
- Justin?
zajebiste
OdpowiedzUsuń