środa, 26 czerwca 2013

3. Wylądasz ładniej niż zwykle.

Zaśmiałam sie sarkastycznie. 
-To jakiś żart, tak?- powiedział, a moje źrenice rozszerzyły się.
-Dobra, spójrz co tu jest napisane, widzisz?-pokazał mi wiadomość.
-Nie chodzi o wiadomość.-powiedziałam i odsunęłam jego rękę.-Wydaje mi się, że nie rozumiesz. Taylor Thopson jest najlepszym przyjacielem Layla’i. Jasne ta dziewczyna ma mniejszy mózg niż robak, ale jeśli chodzi o nienawiść do mnie jest geniuszem. Justin ja nie mogę iść, chcą żebyś przyszedł z jakąś super fajną osobą, a nie ubranym bez gustu, mającym klatkę piersiową 6 latka popaprańcem którym ja jestem! Nawet nie mam nic ładnego do ubrania. Chyba, że chcesz żebym włożyła moje jeansy i conversy?- Jestem pewna, że przechodziłam właśnie jakieś załamanie psychiczne. O Jezus już wkrótce wyląduje obok Cassie.
Justin zaśmiał się, położył ręcę na moich ramionach i potrząsnął mną.
-Ziemia do Molly! Idziesz na tą imprezę ponieważ napisali zabierz przyjaciół a ja mam tylko Ciebie.
-Oh to sprawia, że czuje sie o wiele lepiej, jakbyś musiał mnie wziąć ze sobą.- posadził mnie na łóżku wciąż trzymając mnie za ramiona i spojrzał prosto w moje oczy.
-Molly, nie chciałbym iść z nikim innym.  Jesteś moją wspaniałą i niezwykle zabawną przyjaciółką.-uśmiechnął się. 
Trzymajcie mnie czy on właśnie powiedział wspaniała, woho to było coś nowego, jeszcze 5 lat temu musiałam go przekonywać, że nie mam wszy.
-A i nie przejmuj się tą całą sprawą z ubiorem, jeśli podwieziesz nas do centrum handlowego to kupie Ci  jakąś ładną sukienkę i coś do makijażu i cokolwiek tam nakładasz na twarz.-zaśmialiśmy się.
Zawsze zapominam, że jest facetem bo przecież dla mnie był tylko moim przyjacielem.
-Justin to bardzo miłe, ale nie mogę pozwolić Ci za mnie zapłacić. Chodzi mi o to, że mam pieniądze i..-przerwał mi.
-Spójrzmy  właśnie patrzysz na nastoletnią sensacje Justin’a Bieber’a, Molly sprzedałem milion albumów, sądzę, że mogę sobie pozwolić na kupienie Ci czegoś. Po za tym musisz być ubrana na poziomie jeśli masz być ze mną.-zaśmiał się i podniósł swój niewidzialny kołnierzyk.
-Zadowolony z siebie.-powiedziałam i  zmierzwiłam jego włosy.
Nagle moja mama weszła z ciastem.
-Nigdy nie zgadniecie co dostałam w sklepie, spójrzcie!-powiedziała i pokazała nam  talerze. Papierowe talerze z Justinem, wiecie takie jak na przyjęcia urodzinowe.
Justin i ja wpatrywaliśmy się w talerze w ciszy, w końcu postanowiłam przerwać tą niezręczną sytuacje.
-Dobra!  Mamo ja i mój NORMALNY przyjaciel Justin jedziemy do centrum handlowego, a potem idziemy na imprezę.-powiedziałam i pociągnęłam Justina za rękę do auta. Zapięłam pas i włożyłam klucz do stacyjki gdy poczułam jakiś słodki zapach.
-Justin! Co ty jesz?-zapytałam i zwęziłam oczy.
On tylko siedział i rozglądał się po samochodzie.
-Justin!- powiedziałam to w sposób w jaki mówi się do dzieci.-Co ty jesz?
Pokazał mi talerz z okruszkami.
-Swoją twarz.-powiedział z miną winowajcy, po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.

Spędziliśmy 2 godziny chodząc po różnych sklepach. Wybrałam kilka sukienek gdy Justin chodził zdezorientowany. Nie lubiłam się do tego przyznawać, ale miałam też tą całą dziewczęcą stronę. Przymierzyłam wszystkie i chciałam zapytać go o męski punkt widzenia. 
Włożyłam fioletową sukienkę kończącą się w połowie moich ud. Spojrzałam w lustro, odsłaniała moje chude nogi i sprawiała że moje piersi wyglądały całkiem dobrze. Uśmiechnęłam się i odsłoniłam  zasłonę w przymierzalni i pokazałam się Justinowi.
-I jak?-nerwowo przygryzłam  wargę.
Chłopak wytrzeszczył oczy.
-Woho wyglądasz se..-poprawił się.-Znaczy ta sukienką jest naprawdę ładna.-uśmiechnął się.
Zarumieniłam się i spojrzałam na dół.
-Znaczy się Moll totalnie bym…-znowu się zatrzymał.-Uh…Poczekam  na Ciebie przy kasie.-uśmiechnął się niezręcznie i poszedł.
Dobra to było dziwne.
Przebrałam się w swoje ciuchy. Justin czekał na mnie przy kasie, a jego twarz robiła się czerwona.
Zaśmiałam się typowy chłopak.
Po 10 minutach kłótni kto zapłaci ostatecznie pozwoliłam mu zapłacić za sukienkę, sztuczne rzęsy, lakier do paznokci, torebkę i buty.
-Wow, Molly teraz będziesz wyglądać jak dziewczyna.-zaśmiał się.
-Zamknij się.-uderzyłam go w ramię i zaśmiałam się, a on potarł miejsce w które go uderzyłam.
Chciałam zabrać torbę od sprzedawczyni, ale Justin zabrał ją przedemną.
-Oh jestem dżentelmenem .-przewróciłam oczami i ruszyłam za nim do auta.
-Jesteś strasznie banalny.-podokuczałam mu i zajęłam miejsce kierowcy.
-Oh zamknij się, uwielbiasz to.-zaśmiał się
-Więc gdzie twoja nowa siedziba?-uśmiechnęłam sie i wyjechałam z parkingu.
Chłopak wskazał mi kierunek w którym powinnam jechać i włączył radio. Właśnie szło Baby.
-Eww wyłącz to badziewie.-zażartowałam.
-Em to badziewie właśnie zapłaciło za twoje ciuchy.
-Fair play  Bieber.-uśmiechnęłam się i zatrzymałam pod jego domem. Wyszedł z auta i okrążył je, otwarłam okno.
-Dobra, więc bądź u mnie za jakąś godzinę. Podwiozę nas, ok?
-Ok.-uśmiechnął się.-Do zobaczenia.-krzyknął i ruszył w stronę domu.
Wróciłam do domu i zaczęłam się przygotowywać. Wzięłam prysznic, ogoliłam nogi, pomalowałam paznokcie na niebiesko i postanowiłam pokręcić moje długie brązowe włosy, założyłam sukienkę i buty.
Zostało mi jakieś 10 minut do przyjścia Justina, więc założyłam słuchawki i włączyłam ipoda.
Ktoś zapukał. A ja zaczęłam tańczyć po pokoju, śpiewając i kręcąc biodrami, macie mnie.
-Ekhem.-Justin stanął w moich drzwiach próbując powstrzymać śmiech.
-Słyszałeś może o pukaniu.-powiedziałam  lekko zażenowana i obróciłam się w stronę łóżka po torebkę.
-Wow, nie rób tego czegoś dzisiaj.-zaśmiał się.
-Zamknij się!-szturchnęłam go i poszliśmy w stronę auta.
Właśnie mieliśmy wsiadać kiedy chłopak się zatrzymał.
-Woah Molly wyglądasz…jak typowa dziewczyna.-zmarszczyłam brwi.
-Oh dzięki.-uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.
-W zasadzie chodzi o to, że wyglądasz naprawdę gorąco.-zastanowił się nad tym co właśnie powiedział, a ja włożyłam kluczyki do stacyjki.-Znaczy…wyglądasz dużo piękniej niż zwykle.-uśmiechnął się lekko zakłopotany.
-Dziękuje.-zaśmiałam się i ruszyliśmy.

Podjechaliśmy pod dom Taylor’a.
-Więc… Zaczynami.-powiedziałam drżącym głosem przed tym co właśnie miałam zrobić, a Justin zadzwonił dzwonkiem do drzwi. 
-Hey, nie zostawię Cię samej ani na chwile, zrozumiano?-uśmiechnął się ciepło i wyciągnął w moją stronę rękę, czekając jak o chwycę. Odwzajemniłam uśmiech i chwyciłam jego dłoń. Zacisnął  nasze ręce próbując mnie uspokoić.
Od razu poczułam się trochę lepiej.
_________________________________________________
A więc  dziękujemy za tyle wejść i komentarzy nawet nie wiecie ile to dla nas znaczy.
Właściwie nie ma co się rozpisywać.

5 komentarzy: